Klasyka, którą musisz znać – legendarne koncerty live

Witajcie kochani 🙂

Mam nadzieję, że początek weekendu mija wam miło i przyjemnie. Dzisiaj oddaję blogowy „głos” Ewie, którą mieliście już przyjemność poznać, jeśli czytujecie bloga regularnie.

Ale zanim to nastąpi chciałam poruszyć dwie kwestie z którymi warto się zapoznać 😀

Po pierwsze:

Uważajcie! Wiem, że sporo z was nie kupiło biletów i bardzo chcecie odkupić od kogoś ale… no właśnie… to doskonała okazja do oszustw (nie wspomnę już o tych, co publikują zdjęcia swoich biletów wraz z kodem kreskowym itp. – tu możecie sobie sami bilet wydrukować hehe :P) Jedna z fanek już niestety została oszukana, więc by ostrzec innych pisze o tym tutaj. Poza tym, jeśli chcecie wiedzieć więcej i wymieniać się informacjami to zapraszam na blogowe wydarzenie dotyczące koncertu na FB tutaj:

PoValonki – koncert HIM Warszawa 2017

Po drugie:

Niektórzy z was pytali mnie o „tajemniczą konferencję” w której biorą udział HIMowcy w tym także ja. Otóż wyjaśniam czym jest ta „tajemnicza konfa”:

 <bierze wdech>

Blog nie ma grupy na FB i nie istnieje grupa „Heartagram Poland”. Wszelkie informacje jakie mam, artykuły i rozmowy toczą się na blogu.

Z paroma osobami, które się udzielały i nadal udzielają na blogu się zaprzyjaźniłam i teraz one dla mnie piszą, niejako go ze mną współtworząc.
W konferencji są osoby, które się wspierają i które wymieniają pomysłami na artykuły, bloga itp. a nawet czasem gadamy o własnych problemach i  osobistych rzeczach a także o filmach, książkach, Ashley’u Purdym, Japonii lub Korei czy nawet o zanieczyszczeniu powietrza w Krakowie 😛

To nie jest fanclubowa grupa czy coś w tym stylu ale zupełnie prywatna konwersacja 🙂

Kilku z was pytało mnie czy taka blogowo – himowo grupa jest lub powstanie… Otóż, generalnie nie widzę sensu tworzenia takiej grupy, gdyż jeśli chcesz porozmawiać, możesz zrobić to tutaj – bo pewnie jak zauważyliście komentarze wyjściowe zaczynają się od tematu HIM a potem przechodzą w zupełnie inne…. 🙂 Także, jeśli szukasz kontaktu z innymi fanami i chce pogadać, śmiało pisz tutaj 🙂 Nawet ostatnio jedna z dziewczyn wspominała, że fajnie by było porozmawiać z kimś nowym, o odmiennym zdaniu, bo zazwyczaj my się tu wszyscy zgadzamy 😛 (znaczy się porozmawiać z klasą i szacunkiem do drugiej osoby, no ale tego chyba wam nie trzeba wyjaśniać 🙂 )
Także widzicie, że nie ma sensu tworzyć grupy FB skoro tutaj toczą się rozmowy a niektóre anonimki są zbyt nieśmiałe aby się włączyć, więc dlaczego miałby to robić pod własnym imieniem i nazwiskiem? Poza tym, nie każdy ma FB (tak to prawda i nie ma w tym nic złego)
<bierze wydech>

Oczywiście nie jest powiedziane, że ktoś tam do konferencji nie dołączy prędzej czy później ale na sam początek dobrze byłoby poznać jakoś tę osobę – przez bloga na przykład. Tu możesz rozmawiać z nami wszystkimi 🙂


A teraz oddaje miejsce Ewie, mojemu francuskiemu łącznikowi ehehe 🙂

A jeśli i Ty chcesz napisać jakiś artykuł lub masz pomysł na temat napisz do mnie na maila CatherineNoir666@gmail.com

———————————————————-

 

Na początku marca HIM oficjalnie ogłosił zakończenie kariery i trasę pożegnalną „Farewell Tour”. To skłania do refleksji. W ciągu ponad dwudziestu lat działalności zespół dał mnóstwo koncertów, które stały się cennymi wspomnieniami dla ogromnej rzeszy fanów, która miała okazję słuchać ich na żywo. Niektóre z tych koncertów, sfilmowane i obecne w internecie, zyskały miano „klasyków”, prezentując możliwości muzyczne, a niejednokrotnie także i „aktorskie” naszej piątki. W tym artykule przedstawię mój własny, nie ukrywam bardzo emocjonalny, ranking. Zachęcam Was serdecznie do komentowania tego wpisu i dzielenia się Waszymi faworytami. Nie ma to jak różnorodność opinii i wymiana zdań w przyjaznej atmosferze. 🙂

Zespołem HIM interesuję się niedługo, bo jedynie od października 2014 roku. Pierwszym ich gigiem, jaki obejrzałam na You Tube’ie, był koncert w Berlinie z 2000 roku i to on stał się moim koncertem Numer Jeden, żeby nie powiedzieć Koncertem Fetyszem 😀 Do tej pory obejrzałam go jakieś dziesięć razy i za każdym budził we mnie równie wielkie emocje. Ville emanuje tu tak intensywną energią seksualną, że mógłby oświetlić małe miasto… no przynajmniej ja tak go odbieram. 😀 Moim ulubionym momentem z tego koncertu są bisy, szczególnie „Our Diabolikal Rapture”. Tak, to istnie diabelska rozkosz!

 

 

 

Niejako bliźniaczym koncertem dla tego z Berlina jest koncert na festiwalu „Rockpalast”. Ten sam rok, ten sam repertuar, a także podobna atmosfera oraz ta sama dzikość serca zaakcentowana prowokacyjnym pocałunkiem Linde i Mige na zakończenie. 🙂

 

 

 

A teraz przenieśmy się dobrych kilka lat naprzód, gdyż moje osobiste miejsce drugie zajmuje „Digital Versatile Doom”, koncert w „Orpheum Theater” w listopadzie 2007 roku. Za każdym razem oglądam go ze ściśniętym gardłem i wilgotnymi oczami. Ville z tego koncertu to dojrzały „mężczyzna po przejściach”, który właśnie wyszedł z odwyku i pożegnał się na dobre ze swoją miłością. Jest ujmujący, momentami zabawny, ale wyczuwam w nim dużo smutku i straconych iluzji. Na zakończenie „It’s All Tears” dodaje, cały czas śpiewając: „Kochanie, wróciłem! Mam wacka z platyny!”. Możemy się tylko domyślać w czyim kierunku ta aluzja. I ciekawostka: ktoś policzył, że podczas tego koncertu Ville wypalił 23 papierosy. 😀 Czy znajdzie się chętny, by to zweryfikować ? 😉

 (Ja nie ale podoba mi się komentarz pod koncertem: „Thinking Lestat when he woke up after his long sleep and joined a band.” -C.N.) 😀

 

 

Moje osobiste miejsce trzecie to koncert HIM na „Taubertal Festival” w 2003 roku. Ville jest tu w doskonałym humorze podkręconym najprawdopodobniej „stanem nieważkości”, który nie przeszkadza mu jednak stawać na wysokości zadania. Dużo lekkości i pozytywnej energii.

 

 

A propos „stanu nieważkości”, to bardzo lubię jeszcze koncert na Helldone z 2003 roku. Osłabiony fizycznie, wokalnie Ville znów daje radę. I niesamowicie podoba mi się sposób, w jaki rozwiązał konflikt zaistniały na sali, podkreślając, że tu się gra rock’n roll’a a nie bije oraz zachęcając dwóch agresywnych fanów do pogodzenia się. Ville pacyfista. 😉

 

 

 

Za koncertem w Helsinkach plasuje się koncert w Turku z 2002 roku. I choć możemy tu doświadczać muzycznego „déjà vu”, to ujmuje mnie jego atmosfera, coś, co bardzo trudno argumentować. Uwielbiam zwłaszcza wykonanie „Hand of Doom” Black Sabbath.

 

 

 

Kolej na koncert w Hamburgu z 2003 roku, który bardzo lubię od strony muzycznej, natomiast nie mogę oprzeć się wrażeniu, że atmosfera na tym koncercie była dość chłodna. Zresztą często odnoszę wrażenie, ze Ville nie bardzo zależy na podtrzymywaniu kontaktu z publicznością i przypisuję to jego nieśmiałości oraz, lekkiemu bo lekkiemu, ale jednak poczuciu wyobcowania.

 

 

Zapewne niektórzy z Was zastanawiają się, gdzie się podział koncert na festiwalu “Rock am Ring” z 2001 roku? Dla wielu bowiem to ukochany gig HIM i “must” każdego fana. Jak mam to powiedzieć, bym nie została wywieziona na taczce…? 😀 Nie mam temu koncertowi nic do zarzucenia, ale po prostu nie jestem do niego emocjonalnie przywiązana. Może to kwestia światła dziennego, może samego Ville… bardzo trudno mi powiedzieć. I muszę się przyznać, że często mylę go z koncertem na festiwalu “Rock im Park”… ooops!

 

 

 

 

W moim rankingu nie mogę nie wspomnieć o koncercie studyjnym w “Viva Overdrive”. Młodziutki, ale już bardzo charyzmatyczny Ville, prezentuje tu niesamowite możliwości głosowe. Czuję wielkie zaangażowanie, pasję i wewnętrzny ogień całej piątki. A to wszystko otulone intensywną czerwienią niczym w filmie Davida Lyncha.

 

 

Na zakończenie wspomnę o jedynym koncercie HIM, na jakim miałam okazję być: w Gdańsku w 2015 roku. Razem z moim partnerem przyjechałam na niego z Francji, gdzie mieszkam od ponad ośmiu lat. Ulokowaliśmy się dość blisko sceny, więc kiedy popłynęły z niej pierwsze dźwięki, myślałam, że ich fala dosłownie mnie rozerwie, ale po kilku minutach jakoś się do tego przyzwyczaiłam. Cały koncert stałam jak wmurowana w podłogę i nie mogłam się ruszyć. Chciało mi się płakać. Wokół mnie ludzie skakali, śpiewali i krzyczeli, a ja byłam jak skamieniała, jedynie klaskając na zakończenie utworów. Czasami miałam wrażenie, że Ville spogląda mi prosto w oczy, ale kiedy po koncercie podzieliłam się tym spostrzeżeniem z Gillou, on powiedział, że też mu się tak wydawało. Tak więc to było tylko takie moje myślenie życzeniowe. 😉

 

 

Obecnie czekam z niecierpliwością na koncert w Zurychu w ramach “Farewell Tour”, 6 grudnia tego roku. Jestem niesamowicie ciekawa, jakie emocje i jakie myśli będą mi towarzyszyć przy okazji tego wyjątkowego pożegnania.

Tekst: Ewa Włodarczyk

Nooo…. bo już myślałam, że Ewa nie dodała tego koncertu „Rock am Ring” 😛 A to przecież legendarny ich występ hehe i mój ulubiony chyba 😀

A na koniec coś ode mnie XD

Take Care Sweethearts And Have A Nice Day!

54 thoughts on “Klasyka, którą musisz znać – legendarne koncerty live

  1. Witam.
    Korzystając z okazji poruszenia tematu koncertów chciałbym prosić Was o pomoc. Poszukuję płyty Digital Versatile Doom Live at the Orpheum Theatre w wydaniu CD/DVD. Czy ktoś orientuje się gdzie mógłbym ją dostać nową za jakieś rozsądne pieniądze (pomijając allegro gdzie chodzi po 250zł..)??

  2. Wracając jeszcze do tej tajemniczej damy z koncertu Lumnezia 2008, zastanawiałam się czy to możliwe, że Ville jednak nie odpuścił i zawarł z nią znajomość. Bo może to właśnie ona była tą sławną inspiracją do albumu „Screamworks”, o której sam tyle mówił, a który został wydany zaledwie półtora roku po tym koncercie? Tworzenie płyty długogrającej (łącznie z procesem, którego przecież nie da się przyśpieszyć, czyli komponowaniem piosenek) na pewno może trwać kilkanaście miesięcy – zgadzałoby się … 😉 Ale w sumie jakie to ma dziś znaczenie, gdy po drodze tyle się wydarzyło, a jeszcze ostatnio pojawiła się nowa miłość  Swoją drogą, ta jego nowa dziewczyna jest naprawdę zachwycająca, przynajmniej ja tak uważam  Żeby jeszcze tylko była trochę bardziej uczciwa…:-/ To chyba właśnie któraś z komentujących tu osób wspomniała niedawno, że konto na instagramie tej modelki ma status „publiczne” – to już nieaktualne (konto znowu jest prywatne), ale swojego czasu pojawił się tam jej wpis głoszący, że ona „usiłuje być silną niezależną kobietą, ale czasem ma ochotę zadzwonić do swego ”. Pewnie każdy kto zna trochę angielski przetłumaczy to sobie jako „słodki tatuś”, ale chcąc sprawdzić co ona miała na myśli, zajrzałam do słownika i znalazłam taką oto definicję tego określenia: „sugar daddy – a man (usually older and well-off) who financially supports a younger woman in exchange for sex and companionship”. Tłumaczenie – „sugar daddy: mężczyzna (zazwyczaj starszy i zamożny) który wspiera finansowo młodą kobietę w zamian za seks i dotrzymywanie towarzystwa”. Wiem, że to może o wiele za daleko idące przypuszczenie, ale… on jest starszy i zamożny, tyle już osiągnął, ona o wiele od niego młodsza i chyba dopiero próbuje zaistnieć w modelingu, a może jej się wydaje że związek z nim mógłby pomóc jej wybić się na jego plecach, że się tak wyrażę 😉 Mam ogromną nadzieję, że to nie może być prawda, bo przedstawia go w fatalnym świetle, a ją chyba w jeszcze gorszym  Jednak to już naprawdę mój ostatni wpis tego rodzaju, bo zaczyna to pachnieć tanią plotką, a ja nie chcę zaniżać poziomu na tym blogu (tak przy okazji, bardzo dziękuję za miłe komentarze pod moim adresem ). A już z innej beczki, odnośnie dalszych losów zespołu – zastanawiam się, na ile decyzja o rozstaniu była autorstwa samego frontmana, a na ile wszystkich członków zespołu? Chodzi mi o to, z czego reszta z nich będzie teraz żyć? Gitarzysta chyba od dawna miał swoje solowe projekty, ten nowy perkusista też coś chyba robił zanim go zwerbowali, ale co z basistą i klawiszowcem? Mam nadzieję, że chociaż dostali solidną odprawę albo przynajmniej ekwiwalent za niewykorzystany urlop wypoczynkowy XD A na poważnie, szczerze życzę im wszystkim powodzenia, utrata stałego źródła dochodów to nic przyjemnego :-/

    • Hej, w razie czego mam Chrystel na oku – nie wiedziałam, że znowu zmieniła ustawienia swojego konta na instagramie, ale coś mi mówiło (Vixen, daruj sobie :P) żeby ją zaobserwować 🙂 Mam nadzieję, że pisała o Sugar Daddy w żartach, bo Ville nie zasługuje na takie traktowanie :/ Przypomina mi strasznie z wyglądu Kat von D (zwłaszcza na ich wspólnym zdjęciu, gdzie Ch. ma ubrane okulary z czerwonymi oprawkami), ale może to tylko moje wrażenie..
      Koncertu jeszcze niestety nie widziałam, więc nie mogę za dużo w tym temacie powiedzieć 😦 ale z tego, co piszesz mogę wywnioskować, że Ville chciał się podzielić czymś dla niego ważym z publiką (co nie zdarza mu się często), a został potraktowany w tak okrutny sposób 😦
      Gdzieś tam po cichutku łudzę się, że to całe zakończenie kariery jest ponurym fińskim żartem i po europejskiej trasie ogłoszą amerykańską i zawitają na południe (biedaki chcą sobie podcinać żyły, bo nikt nie wspomniał o ich rejonach), a później zrobią „taa daam..” i jeszcze zaskoczą nas nową płytą 😦

      • Ale co ja? 😀 Ja o niczym nie myślę 😀
        I tak, ona mi mega ją przypomina. A sławną inspiracją Valo, do napisania Screamworks była podobno właśnie Kat Von D. Tzn. to ona tak sądzi, że piosenka Katherine Wheel jest o niej.
        Ja się do tego ustosunkuję tylko tak: nawet jeśli, to całe szczęście, że to przeszłość.
        I ja Wam mówię, że się reaktywują. No chyba, że wyjdzie mu z Christel. W co wątpię niestety. Chooooociaż…
        Ale nie, jednak nie. Mimo wszystko widzę tu pewną przepaść.

        • Sama za Screamworks nie przepadam, jak słucham osobno niektóre piosenki, to spoko. W całości nie lubię jej. Aż muszę zacytować „Ch***wa ta laska musiała być, skoro dla niej stworzył Screamworks” – umarłam, kiedy to przeczytałam hahaha A Kat.. Kat niech sobie siedzi na czterech literach w studiu i robi tatuaże, ewentualnie „robi” kosmetyki 😛 Niech się już nie odzywa 😀

        • Kat von D raczej na pewno nie była inspiracją do tego albumu. Ville poznał ją podczas nagrywania Dark Light, a to było w 2004 r. Tymczasem w tym wywiadzie https://www.youtube.com/watch?v=cgeZdmXMNmk (2:30) odniósł się do Screamworks w odpowiedzi na pytanie, co było inspiracją : „I was suffering quietly in solitude when I started to work on the album and then I kind of fell head over hills for somebody while writing songs which obviously poured into the tracks.” – „Cierpiałem w samotności gdy zaczynałem pracę nad albumem Screamworks, i podczas pisania piosenek zakochałem się do szaleństwa w pewnej osobie, a to znalazło odbicie w utworach.” Screamworks był tworzony w 2009 roku. A w wywiadzie dla Toazted.com przyznał w odniesieniu do utworu „Katherine Wheel”: „Well, there were several Katherines” – „No, tych Katarzyn było kilka”, dając do zrozumienia, że ta piosenka to podsumowanie wszystkich kobiet, które go skrzywdziły (?). Ale oczywiście niczego nie można być pewnym 😉

        • Kat dosłownie stwierdziła w swojej książce, że ta piosenka była inspirowana ich „związkiem” – z tego, co napisała, to był to związek jednostronny, ale na jakimś „skandalu” trzeba było zbić kasę, nie? 😉
          Nie wiem, czy czytałaś, ale wrzucę linka 😀
          http://www.filmweb.pl/person/Ville+Valo-330891/discussion/Ville+we+fragmencie+ksi%C4%85%C5%BCki+Kat+Von+D-2231476
          Nie chce mi się wierzyć, w to co tam napisała.. a jeśli to prawda, to nie rozumiem, dlaczego musiała się ze wszystkimi tym dzielić :/

        • Oczywiście że znam ten fragment, może nawet napisała prawdę… pewnie nigdy się tego nie dowiemy:) Ale dalej jestem przekonana, że to nie Kat „stoi” za całym albumem. Na pewno była inspiracją, ale raczej tylko do tego jednego utworu „Katherine Wheel”, i to tylko częściową, bo zacytuję V. jeszcze raz: „Tych Katarzyn było kilka” 🙂

      • Kurczę, strasznie dziwnie się robią teraz te komentarze, gdy jest drzewko…
        No właśnie @headspace mamy te same źródła hahah.
        I dlaczego dzielić? No dla fejmu oczywiście. Chciała mieć opinię skandalistki, uczuciowej, ale skandalistki, to musiała to czymś poprzeć. I podobno faktycznie mieli etap wspólnej, dość bliskiej przyjaźni. Ale nie wiem, czy aż tak.
        Tak samo Sandra lubiła wrzucać niejednoznaczne zdjęcia. Christel za to wrzuca jednoznaczne, ale i tak mi się to troszkę nie podoba. Tzn. ja na ich miejscu chciałabym udowodnić światu, że nie jestem z nim dla fejmu, czy czegoś i raczej od początku wszystko bym blokowała, albo odcinała grubą krechą moje życie zawodowe od prywatnego. A one wręcz przeciwnie… No okej, może teraz zablokowała, ale jednak… Ehh, ja jednak jestem nietolerancyjna hahahah

    • Drogi Anonimku 😀 Ja tylko chciałam powiedzieć, żebyś się jakoś podpisywała np. Lumnezia XD to będziemy wiedzieć z kim rozmawiamy na przyszłość, żebyś nam się nie zgubiła po prostu 🙂
      A plotkować sobie możemy, a co 😛 To jest nieoficjalne miejsce więc mogą być gadki o czymkolwiek 😛 (noo dobra rozmowa o kolorze bielizny Valosa odpada hehehe)

  3. Teraz zauważyłam, że muszę edytować jedno zdanie – ten wpis na instagramie Christel brzmiał :”usiłuje być silną niezależną kobietą, ale czasem ma ochotę zadzwonić do swego „sugar daddy”. Umknęło mi najważniejsze słowo, teraz widać sens 🙂

    • Hej, musze powiedziec, ze to, co napisalas o Chrystel i „sugar daddy” niezle mnie skosilo. Jesli mowila to na serio i miala na mysli Ville, to jest to po prostu obrzydliwe i kompletnie pozbawione klasy. A teraz napisze cos, co moze wielu sie nie spodobac, uwazam mianowicie, ze Ville jest za to w pewien sposob odpowiedzialny. Juz tlumacze. 🙂 Wiemy, jak bardzo Ville jest wrazliwy na kobieca urode. Przypadek, o ktorym mowil na koncercie, pieknie to obrazuje… mija dziewczyne, ktora go zachwyca, i natychmiast mu sie kreci w glowie. I w porzadku, ja tego nie oceniam, ale mam takie przypuszczenie, ze u niego to oczarownie fizycznoscia bierze gore nad wszystkimi innymi atutami, jakie kobiety moga posiadac. I tu natychmiast wyprowadzam z bledu: Nie, nie mam nic przeciwko pieknym kobietom. 😉 Natomiast slabosc Ville moze miec swoje konsekwencje. Kobiety wyczuwaja to w mezczyznach instynktownie i moga to wykorzystywac. Podejrzewam Ville o pewna niedojrzalosc w tym temacie. I czesto sie zdarza, ze za niedojrzalosc sie placi… Pozdrawiam serdecznie! ♥

  4. Przeczytałam, nawet przesłuchałam cały wpis – Ewa, jak zawsze wielki ukłon w Twoją stronę! 🙂 Wydaje mi się,że wypunktowałaś również moje, często słuchane koncerty, z pozostałych mam tylko pojedyncze utwory 🙂

    @ anonim
    Zaciekawił mnie Twój komentarz. Całego koncertu jeszcze nie przesłuchałam,ale zrobię to w wolnej chwili. Póki co przesłuchałam kilka minut na wyrywki i sądzę,że tutaj śpiewa już Valo,którego znamy z ostatnich koncertów czyli grzeczny, ułożony, profesjonalny, zdystansowany do publiczności i bez tego błysku w oku. Ot, przyjechał, zaśpiewał, zagrali, idziemy do domu 😦 Szkoda, brakuje mi tego głodnego Valo z początków kariery, kiedy to wręcz uwodził wszystkich ze sceny …

    I tutaj pojawia się kwestia rzucania czym popadnie w wykonawców. Rozwinę dwa wątki:

    Po 1) moim zdaniem Valo sam sobie trochę na to zasłużył. Wyznaję zasadę,że wszystko wraca. Zarówno dobro jak i zło. Oczywiście dobro bardzo późno i w takiej ilości,że szkoda gadać,ale nie o tym ja tu chciałam 😉 Było wiele koncertów, na których Ville miał totalnie wywalone, był pijany, nie pamiętał słów, ledwo pełzał po scenie itp. Takie podejście ewidentnie było lekceważące dla fanów twórczości HIM. Nie wspomnę,że świadczyło też o swoistym braku szacunku dla samego siebie i zwykłym braku profesjonalizmu. Nie mówię tutaj oczywiście o festiwalach,które zawsze są wyzwaniem,bo przychodzą fani różnych zespołów i zachowują się różnie słuchając innych wykonawców. Skupiam się typowo na fanach HIM, którzy w ramach biletu „dostawali” takie koncerty. Sądzę,że takie rzeczy potem się mszczą na muzykach i nie tylko.

    Po 2) rzucanie dziwnymi rzeczami jest niestety nagminne. Dla mnie jest to chore, zapłacić (często całkiem sporo) za bilet i jechać ileś (albo i kilkaset) kilometrów tylko po to,żeby hejtować jakiś zespół. No to przecież trzeba mieć, cytując dzisiejszą młodzież, „nawalone pod deklem”. I wcale się nie dziwię @ Vixen jak Biersack wyzywa ze sceny. Ja pewnie też bym zwróciła uwagę. Nie wiem czy pamiętacie, ale w PL Peja napuścił swoich fanów na chłopaka,który go hejtował na koncercie. Nie mówię,że jest to dobre,ale rozumiem co może czuć taka osoba na scenie. I nie ukrywam,że w takich chwilach ochrona powinna szybko takich hejterów usuwać z terenu obiektu,bo ostatecznie od tego tam jest.

    A teraz kwesta najnowszej miłości VV … Ogólnie wydaje mi się,że jemu to nie przeszkadza. Sądzę,że mocno inwestuje w Christel. Nie wiem czy mają o czym rozmawiać,bo wiekowo jest pewnie kilka lat młodszy od jej matki i chyba z nią ma więcej wspólnych tematów 😉 Nie wiem czy pamiętacie,ale kiedyś opisywałam Wam badania przeprowadzane co kilka lat wśród zamożnych mężczyzn i wyniki wskazują jasno,że im wyższy status i zasobność portfela tym ładniejsza (niekoniecznie inteligentna) ma być kobieta u boku. Nie liczy się jej IQ, może być kompletną harpią, ważne,aby była reprezentatywna. I w zasadzie przykład VV to potwierdza. Teraz przyszła mi do głowy jeszcze jedna myśl,a mianowicie: jakie czasy taka dziewczyna 😉 Najpierw była Susanna, która bardzo chroniła ich prywatność, była wielką inspiracją dla Valo; sądzę,też że była ona typową altruistką. Potem była Jonna, nieco cwańsza, lepiej poruszająca się w show-biznesie, z którą wszystko działo się w „błysku fleszy”. Potem była Sandra, „mistrzyni” podpuszczania fanów, mocno stawiająca na swoją karierę, gotowa wybić się na związku z Valo, która nie szczędziła publicznego prania brudów jak to wiele kobiet chciałoby być na jej miejscu,bo nie wiedzą jaki Ville jest kiepski w łóżku. No i teraz Christel, która jasno określa ich relację jako swoisty sponsoring …. Każda następna coraz bardziej obrzydliwa i obleśna od poprzedniej. Szkoda słów o_O

    • Odnośnie tego, co napisałaś na końcu : jeśli masz rację, a brzmi to bardzo przekonywująco, to aż strach myśleć, jak nisko można upaść, gdy samotność za bardzo doskwiera 😦 Podobno wcale nie najgorsza jest ta w dosłownym rozumieniu, tylko tzw. samotność w związku – oby go to jednak nie dotyczyło 😦

Dodaj odpowiedź do Catherine Noir Anuluj pisanie odpowiedzi